Rok szkolny 2017/2018 Hiszpania
Uczniowie drugich i trzecich klas zostali zakwalifikowani do programu Erasmus plus. Wyjazd do Hiszpanii w celach rozwijania wiedzy w zakresie mechaniki lotniczej. Po wielu godzinach programu przygotowawczego, zdaliśmy egzamin i byliśmy już oficjalnie gotowi do wyjazdu za granicę.
Swoją przygodę rozpoczęliśmy po pięciogodzinnym locie ze smutnego, targanego zimnym deszczem Krakowa. Wylądowaliśmy na lotnisku skąpanej w słońcu Sevilli. Zostaliśmy odwiezieni na rondo Gran Plaza w dzielnicy Nervion. Stamtąd odprowadzono nas do rezydencji, w której mieliśmy mieszkać przez dwa tygodnie. Ci, którym słońce uderzało do głowy po opuszczeniu zadaszenia już zacierali ręce. Świeżo zagospodarowany, klimatyzowany budynek nie wyróżniał się niczym wśród kratkowanej niczym kartka w zeszycie zabudowy miejskiego osiedla. Zrobił upragnione wrażenie oazy tuż po przekroczeniu drzwi. Miły powiew chłodnego powietrza i szybki rzut okiem na patio, jadalnię i kuchnię. W tym momencie najważniejsze było dla nas dobranie ludzi do pokoi i szybkie rozpakowanie się – oczywiście po wdrożeniu hasła do wi-fi.
Po obeznaniu się w naszym nowym domu w Sevilli, poszliśmy pozwiedzać okolicę. Wszystko robiło wrażenie samo w sobie. Swoją malowniczością, skąpana w słońcu Sevilla przypominała rajski ogród. Na każdym kroku można było się natknąć na elegancko powsadzane drzewa pomarańczowe i palmy. Nervion była bardzo spokojną dzielnicą. Już w tym zakątku miasta można było się wczuć w klimat tych regionów. Malowniczość w budynkach skąpanych w słońcu, bary, restauracje, mały ruch uliczny, elementy w budynkach, które są prawdziwą rzadkością w innych regionach Europy – jak na przykład nazwy ulic w formie mozaiki, zamiast na metalowych tabliczkach.
Następnego dnia poznaliśmy naszą tłumaczkę i udaliśmy się na uniwersytet lotniczy ADA. Mogliśmy tam podziwiać niespotykane często, maszyny stojące na świeżym powietrzu. Helikoptery i małe samoloty. Historia tych maszyn jest o tyle ciekawa, że zostały one odebrane handlarzom narkotyków i przeznaczone ostatecznie do celów dydaktycznych. Zapoznaliśmy się tam z nauczycielami i uczęszczaliśmy codziennie na wykłady. Odwiedzaliśmy warsztaty na terenie uniwersytetu i mogliśmy podziwiać tam między innymi hangar wypełniony po brzegi silnikami samochodowymi każdego możliwego rodzaju. Prawdziwy raj dla mechaników.
Dla nadgorliwych fanów lotnictwa, udaliśmy się pod koniec naszego pobytu do bazy w Moron. Tam zapoznaliśmy się z historią tego miejsca i jego przeznaczeniem. Oglądaliśmy tam zapierające dech symulatory lotu, szkolące najlepszych pilotów w dzisiejszym świecie wojennym. Widzieliśmy tam też próbę ziejącego ogniem silnika Eurofightera. Jako drugą część wycieczki mogliśmy zobaczyć te flagowe maszyny stojące w hangarach i rozmawiać o nich z funkcjonariuszem, który nas oprowadzał.
W ostatnie dni naszego pobytu mogliśmy jeszcze pożegnać się z centrum miasta, kupić jakieś pamiątki i przygotować się do Siesty pożegnalnej, która uroczyście zakończyła nasz dwutygodniowy pobyt. Otrzymaliśmy nasze certyfikaty i oceny nabytych tam umiejętności. Na lotnisku mogliśmy pożegnać się z tą rajską oazą, jaką jest Sevilla i wrócić do naszego męczonego w ostatnim czasie deszczem Krakowa.